Forum Klubu Miłośników czeskiego piva . Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Restaurace U Medvídků. Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Valtus
Vedouci.
Vedouci.



Dołączył: 14 Gru 2005
Posty: 89 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:07, 27 Sie 2006 Powrót do góry

Restaurace U Medvídků.Na Perštýně 345/7.
Ten lokal to instytucja , znakomity budvar , wzorcowy smazeny syr i ostanim czasie minipiwowar w podziemiach !!!!
ImageImage
To jedno z tych miejsc , które będąc pierwszy raz wiele lat temu w Pradze odwiedziłem i do którego czuję wielki sentyment . Było tu różnie , przed remontem siermieżnie i bajecznie , później już nie tak wspaniale - ale wciąż z tym samym wspaniałym budvarem , który właśnie tutaj smakuje wsposób nie dościgły. Teraz to trochę knajpa dla grup zorganizowanych , ale na szczęście dla innych dla tych grup są odremontowane pomieszczenia w głębi. Wspaniały opis na zaprzyjaźnionej stronie:
[link widoczny dla zalogowanych]
No i nowość minipiwowar nawiązujący do tradycji istniejącego tu kiedyś pivowaru , tu wiadomość z ostaniej chwili : 15.9.2006 - ŘÍZENÁ DEGUSTACE XBEER 33 - a więc jest - najmocniejsze piwo świata gotowe do degustacji - ciekawe jak bedzie smakowało mam nadzieję , że będzie choć w części przypominać Old Gotta , który jest tam serwowany .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Valtus
Vedouci.
Vedouci.



Dołączył: 14 Gru 2005
Posty: 89 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:15, 27 Sie 2006 Powrót do góry

No i następny fragment tłumaczenia dzieła "Praskie gospody , opowieść o praskich restauracjach , piwnicach , winiarniach , kawiarniach , karczmach i knajpach " – Slavomira Ravik .

U Medvídků
Na ulicy na Perštýně , która wzieła swoją nazwę od dawnego właściciela , który tutaj te grunty zakupił . Restauracja , czy raczej Piwowar ( dzisiaj z hotelem ) znajdowała się w tym miejscu co najmniej od roku 1466 , to znaczy na miejscu adresów na Perštýně 345/I , 344/I a orientacyjny numer 7 i 5 , dlatego że „stare niedźwiedzie” się połączyły z Domem u Herzogů. Dom nazwa się U Niedźwiadka , o czym głosi domowy portal , na którym stoją dwa niedźwiadki naprzeciw siebie przywiązane do drzewa po środku. Tekst oznajmia „ tutaj sławna od pradawna u Nedwidku „ i w górnej część domowego herbu znajduje się ledwie czytelna data 1614 , według niektórych to 1617.
Ta parka niedźwiedzi witała Egona Erwina Kische ( przypis Valtusa - KISCH EGON ERWIN (1885–1948), czes. dziennikarz i publicysta, tworzący w języku niem.; pochodził z rodziny żyd.; mistrz reportażu lit.; brał udział w wojnie domowej w Hiszpanii w brygadach międzynar.; 1939–46 na emigracji (USA, Meksyk); zbiory reportaży, m.in. Szalejący reporter (1924, wyd. pol. 1953), O carach, popach i bolszewikach (1926, wyd. pol. 1957), Zapisz to, Kisch! (1929, wyd. pol. 1957), Praski Pitaval (1931, wyd. pol. 1957), Meksyk (1945, wyd. pol. 1950); autor antologii Klasycy dziennikarstwa (1923, wyd. pol. 1959) , prawie tak samo jak go witała para takich samych drapieżników , który były oznaczeniem jego własnego rodzinnego domu w ulicy Kožné na Starym Mieście. Że Kische przychodził do tego piwnego raju jest oczywistym , ale by odważył się schodzić prowadzonego tam Kabaretu , zwanego tingl-tangl, ponoć najstarszego w Pradze jest wątpliwe. Oprócz tego działała tu jedna z najsławniejszych piwiarni miasta , która przyciągała jak stałych bywalców wielu sławnych ludzi. Dawni goście mogli tu spotkać zarówno Jozefa Kajetana Tyla ( przypis Valtusa - TYL JOSEF KAJETÁN (1808–56), czes. dramatopisarz i prozaik; organizator ruchu teatr., m.in. założyciel i 1834–37 dyr. teatru Kajetánské divadlo w Pradze; redaktor czasopism będących organami ruchu nar.; wyraziciel idei demokr., wprowadzał do swych utworów elementy realist.; autor sztuk dla ludu (Fidlovačka 1834, z pieśnią Kde domov můj, uznaną 1918 za hymn nar.), baśni dram. (Strakonický dudák 1847), dramatów społ.-obyczajowych (Pražský flamendr 1846) i hist., z dziejów Czech (Jan Hus 1848); także twórca beletrystyki sentymentalnej (opowiadania hist. poruszające problemy patriotyczne, dydaktyczne i społ.) jak i Jana Nerudę (przypis Valtusa - NERUDA JAN (1834–91), pisarz czes.; jeden z gł. przedstawicieli grupy Máj, łączącej ideały nar. z ogólnoludzkimi; autor 6 zbiorów poezji (m.in. Hřbitovní kvítí 1858, Knihy veršů 1868, Zpěvy pateční 1896), również prozy, m.in. Opowiadań ze starej Pragi (1878, wyd. pol. 1949), z życia drobnomieszczaństwa praskiego; felietony; jako publicysta ogarniał cały czes. ruch kulturalny) a także pivneho přebornika Mikolase Alse , czy Ignata Hermanna , który rozsławiał tutejsze piwo legendarnymi już słowy : że był ten kufel gorzki piołun , a rano po nim żołądek jak wymieciony …„ A piwo się tu warzyło do roku 1898 , gdy nowoczesna technologia warzenia piwa okazała się bardziej konkurencyjna . To jedna nie był definitywny koniec – grubo po stu latach , już w naszej dobie , rozpoczął pracę minipivovar , który wszedł w przyszłość z pradawna recepturą warzenia piwa. Technologię dostarczyła firma PIVO PRAHA , tak jak recepturę na półciemny leżak , który dojrzewa i leżakuje w dębowych beczkach. Według pomysłu dostawcy podobno dla restauracji już dzisiaj pivovar u Medvidku przygotowuje metodę wyrobu najmocniejszego w świecie piwa , recepturę zapomnianego jęczmiennego wina.
Wróćmy jednak do dawnych konsumentów – w domu pomieszkiwał w czasie studiów zięć Frantiska Palackeho , Frantisek Ladislav Rieger ( przypis Valtusa - RIEGER FRANTIŠEK (1818–1903), polityk czes., ekonomista; jeden z przywódców staroczechów, zwolennik austroslawizmu; 1848–49 poseł do parlamentu austr.; na zjeździe słow. w Moskwie (1867) występował w obronie Polski, atakowanej za powstanie styczniowe; 1859–74 red. pierwszej czes. encyklopedii.), a kiedy oberżystą był tutaj Frantisek Podjukl , pocztywał sobie za honor , że mógł posyłać przez ulicę pivo sławnemu rzeźbiarzowi Josefu Vaclavu Myslbekovi . Dodajmy że do stałych gości należał i Alois Svojsik , który siadał za stołem malarza Jozka Uprky . Gdy tenże umarł w roku 1917 zmartwiony hostinsky Frantisek Podjukl , postawił na jego miejscu pustą szklanice , a miejsce nie zostało zajęte. Zdarzyło się , że bez żadnego widocznego powodu spadła ona z hukiem na ziemię , ale się nie rozbiła . Pisarz Frantisek Herites na to oświadczył : Panowie nie jestem spirytystą , ale jestem głęboko przekonany , że nasz drogi Svojsik razem z nami jest i w ten sposób daje nam znać z innego świta , że nas nie opuścił.
Należy jeszcze dodać co do przeszłości tego domu , że piwo się tu ważyło co najmniej od 1466 roku , gdy dom nazywano U Cerneho medveda , niektórzy zaś znawcy twierdzą , że mamy do czynienia z najstarszym browarem w Pradze ważącym piwo od XI wieku , czyli wcześniej niż zaczął działać Pivovar u Fleku. Cóż nie jest do końca wykluczone , ale dowody na to opierają się na legendach i podaniach . Nie dziwi jednak fakt , że dzisiejsze niedźwiadki znalazły się w ludowych piosenkach i porzekadłach. ( tu nastepuje tekst wierszyka piosenki ).
Dom , o którym piszemy o numerze 345/I (7) był oznaczony jako dom U Nedvidku lub U Cerneho medveda . Wnikało to stąd , iż budynki nazywano od nazwiska właścicieli . Dom jak wiemy został zbudowany na pozostałościach średniowiecznych umocnień Starego Miasta , i jego wnętrza były gotyckie. Pierwsze wzmianki o tej budowli pochodzą z 1400 roku. Już w połowie XV wieku zaczęto go nazywać U Medveda , należał od Szymona Mudrego , który posiadł już inny dom U Cernego Medveda na Ulicy Zeleznej. Od roku 1466 późno gotycki budynek przy Bramie Św. Marcina nazwyano od nazwiska Jana Nedvika , później pojawiła się nazwa U Cernych Medvidku , a na koniec U dvou malych cernych medvidku . Jest możliwe, że nazwa jest grą słowną od nazwiska właściciela domu , którą on sam wymyślił. W umowie nabycia domu z roku 1464 na rzecz Jana Nedvidka , wspomina się o budynku i piwowarze , ale brak wzmianki o istniejącej piwiarni, jednak jej istnienia nie można wykluczyć.
Renesansowa przebudowa , po której pozostały wnętrza dzisiejszego budynku, została rozpoczęta staraniami Sixta z Otterswdorfu , który nabył budynek 1597 roku. Piwnice pozostały jednak gotyckie i zachwycają do dzisiaj swoim surowym wystrojem wspaniałymi sklepieniami każdego ciekawego gościa , który zejdzie do minipivowaru i muzeum. Sklepienia już na parterze są oparte na walcowych kolumnach stojące w jednej linii. Gość który tu przychodzi może przejść przez trzy sale a następnie niżej do piwnic i następnych pomieszczeń. O jej wielkości świadczy ilość miejsc. Znajduje się tam 380 miejsc dla gości , a w lecie z ogródkiem na 440 gości . Jest to jedna z największy piwiarni w mieście.
Dzisiejsi goście mogą się umówić u wcześniej wskazanego stołu. Dlatego , że wielkie pomieszczenie zostało podzielone na mniejsze miejsca oddzielone porządnymi drewnianymi przepierzeniami , a oznaczone ozdobnymi tabliczkami , podobnymi do tych jak zostały oznaczone ulice. Możecie wybrać czy usiądziecie „pod oknem „ , „ pod obraz „ , „ u medveda ‘ , na pravem …” lub „levem žbrdle „ . Žbrdlo to jak się możecie dowiedzieć to jest to po bokach szczebli w drabinie , albo prawa lub lewa strona drabiny. Są i inne nazwy za wozem , na wiatraku , u rozprowadzającego , na beczce , na wieszaku , ewentualnie miejsce na „aczku” , „beczku” , „ceczku” oraz „ na kamenach I , II ,III , IV „. Względem temu , że przy stole może się pomieścić w zależności od dobrej woli i 16 i 10 gości , to pokazuje pojemność pierwszej sali w gospodzie.
Jeżeli zejdziecie do sutereny oczywiście z innym zamiarem , możecie kupić butle z oznaczeniami różnych piw , i dawnymi etykietami , a także inne piwne pamiątki . Wokół znajdują się piwne eksponaty , które ilustrują sposoby dawnego wytwarzania piwa . Wyżej są stoły a pomiędzy nimi wiszą zdjęcia rodziny Vendulakokovych , którzy kiedyś byli właścicielami browaru i nim zarządzali. Jeżeli chodzi o menu restauracji , jak go obejrzycie pomiędzy czeską klasyką rozejrzyjcie się za specjalnością tutejszej kuchni a taka są miedzi innymi spekove knedliki , które się przy rządza już w niewielu miejscach , a tutaj są i to z dwoma rodzajami kapusty. Przy tym finansowo wyjdziecie tak samo jak na Batowskich cenach po sto korun ( przypis Valtusa – większość z nas kojarzy nazwisko Tomas Bata , jego synowie w okresie pierwszej republiki zasłynęli z akcji promocyjnej wyrobów firmy Bata , iż swoje wyroby sprzedawali po jednolitej cenie , która można było zaokrąglić w górę – stąd to powiedzenie) .
Kabaret tu funkcjonuje do dzisiejszych czasów , a według ulotek reklamowych w dalszym ciągu tańczy się tam kankana , nie możemy więc ominąć historii tutejszego kabaretu tingl – tanglu , który jest najstarszym kabaretem w stolicy. Początek datuje się na 1878 rok , na krótko pojawił się tutaj nocny dancing ze stałą orkiestrą .
Według słów Egona Erwina Kische występowali tutaj poniekąd znani Bracia Hartmannove , z nimi tańczyły ko powszechnej uciesze ich dość korpulentne małżonki. Główną zawartością programu były piosenki , przy czym honorarium śpiewaków stanowiły dwa lub trzy dzbanki piwa . Potem przychodził czas na publiczność , która stawiała dalsze kolejki piwa lub rzucała drobne monety na w tym celu przygotowany talerz. Jak znalazł się szczególnie chojny mecenas śpiewano specjalnie dla niego : „ Tyś przyjacielu nasz , szczególnie drogi nam , wszyscy cię kochamy ! Jak czeski lew , bronimy czeską mowę i śpiew , zaś taki wyjątkowy jak ty jesteś na drogi. „
Wśród miejscowych pieśniarzy wyróżniał się otec Rak , dochodzący śpiewak , który potrafił zastąpić każdego sanszonistę występującego w Pradze. Tą postać mimochodem opisał Adolf Branald w swojej książce „Chleb i pieśni” . Był to osobowość sceniczna nawiązująca natychmiast kontakt z publicznością , ale nie wahał się on napić z cudzego kufla , który postawiono na stole. Na scenie występowali również śpiewacy tacy jak Kohout , stary Sodoma , który był przyjacielem młodego aktora Vojana , także humorysta Josef Heřman-Zeffi i Alois Tichy , który wykonywał piosenki i skecze aż do pierwszej republiki. O tym jak popularne był gwiazdy tego kabaretu , poświadcza sam E.E.Kisch , który napisał , że jego przyjaciółka modelka Botic-Eli była zachwycona i dumna , iż rozmawiała przez pół godziny ze starym Hartmannem , kierownikiem sceny u Medvidku.
Najbardziej aktywny był stary Rak , który występował z programem piosenek , obsługując jedna imprezę po drugiej , na koniec otrzymał stałą posadę w Gospodzie U Rozvařilů na Poříčí . Ten oto mentor kabaretu mówił o sobie : - Mam trzy zasady . Śpiewam po to , żeby coś robić . Robię to by czas mi płynął , poleruję klamki bym mógł wyżywić rodzinę „ . Tak właśnie cytuje tego kabareciarza w swojej pracy o piwiarniach i wyczepach Radko Pytlik . Dodawał , że miał on rację , gdyż na mistrza ówczesnego pieśniarstwa czekało w domu dziewiętnaścioro dzieci.
Kiedy występ się kończył siadali aktorzy i goście w sklepionej sali przy długim stole. Bywało wtedy rozmajcie uroczo , ale też bardzo niebezpiecznie . Zwłaszcza jeżeli ktoś z piwoszy wkroczył do małego pomieszczenia zwanego dżunglą , wtedy bijatyka wisiała powietrzu. Pan Karel Sroubek , właściciel Grand Hotelu , dziś palace Europa na Vaclavskem namesti przedstawił w takiej sytuacji rady . W swoim podręczniku dla restauratorów napisał , że należy usunąć z pobliża bijących wszystko czym mogliby się goście nawzajem poranić. Obejmuje to popielniczki , porcelanowe tacki pod kufle, szklanki i same kufle. Z innych lektur wiadomo , że niebezpieczna bronią mogą być krzesła , z ich pomocą można się bronić ale i zadawać uderzenia . Na koniec każda bójka w knajpie może się zakończyć opróżnieniem całego lokalu. Chyba , że znajdą się odważniacy – najlepiej kulturyści , którzy awanturujących się z lokalu wyrzucą . O tym również pisał Karel Sroubek w swoim podręczniku , może nie używając słowa kulturyści gdyż w jego czasach ten sport nie był jeszcze znany.
A o czym się w piosenkach śpiewało. Tak na przykład niewinne przyśpiewki o taczce i oleju , i inne cudne wierszowani , które w dobie telewizyjnych programów mogłyby być emitowane jedynie w późnowieczornych godzinach. A jak było z olejem ?
„Ja ma nową taczkę ,
wożę na niej volej –(za pioruna nie wiem co znaczy to słowo ),
jeżdżę ze wsi ,
dziewczyny kupcie sobie ,
volej bramborovej ! „
W innym występie Marie Hartmannova podkasała spódnice i zaśpiewała :
„Čičí , čičí , kde to fičí?
Každý si rád zapytlačí! “ ( można się jedynie domyślić wulgaryzmów)
Zaś w repertuarze wspomnianego Raka znajdował się piosenka :
„ Gdy mąż woli przy winie przegrywać w kasynie ,
Z porucznikiem jego żona w domu zabawia się niewinnie …”
(…)
Jednocześnie nie możemy nie wspomnieć , iż naprzeciwko hostinca u Medvidku mieścił się sklep drogeryjny , w którym praktykował w czasach młodości Jarosław Hašek. Jak pamiętamy dobrze z Przygód dobrego wojaka Szwejka następujący fragment : Ja też byłem w terminie u drogisty – rzekł Szwejk ( przypis Valtusa zwracał się jak pamiętacie do feldfebla Vaniek ). U niejakiego pana Kokoszki na Persztynie w Pradze . Był to wielki dziwak , a gdy pewnego razu przez pomyłkę podpaliłem w jego składzie beczkę benzyny , tak że powstał z tego wielki pożar , wygnał mnie i żaden z drogistów już mnie do terminu przyjąć nie chciał . Z powodu takiej idiotycznej beczki benzyny nie mogłem dokończyć terminowania . (…) „ O autentyczności tych słów poświadcza A.M. Ripellino który napisał , że Hašek był praktykantem w drogerii U trzech złotych kuli na rogu ulic na Persztynie i Martinskiej , która należała do Ferdynanda Kokoszki , konserwatysty i bigota , zwanego Radix. Na sklepem był znajdował się malowany anioł z rozpostartymi skrzydłami – jako wyzwanie dla wszystkich praskich materialistów. Wewnątrz w półmroku w sklepionym pomieszczeniu , przypominającym pracownie alchemika wśród woni terpentyny , lakierów , kamfory , cynamonu , trucizny na szczury , pasty do butów , kalafonii , ciemiernika , lipowej herbaty mieszał Hašek lekarstwa i maśćcie , a zawistnym kolegom dosypywał do piwa środek przeczyszczający.
Pierwsza groteska – jak się słyszy- kończy się prędko : pan Kokoszka chętnie malował na szkle , a rozłościł się gdy Hašek domalował krówce pasącej się na górskiej łące cvikr i čtyřhranný plnovous , także bydlątko nie spodobało się właścicielowi drogerii. Była to właściwa przyczyna dlaczego Ferdynand Kokoszka w końcu Haška wyrzucił ze swojego sklepu , teraz goście z leżącego na przeciwko hostinca patrząc na narożny dom na ulicy na Persztynie i Martinovskiej , mogą wspomnieć nie tylko Haška, ale i początki opowieści opowieści o Jozefie Szwejku . Cóż w tak legendarnym lokalu jest to jak najbardziej na miejscu.
Najwyższy czas ruszyć w dalszą podróż do historycznego centrum Pragi , kierując się ulicami Jilska , Husova do Betlemske namesti aż do Na Skořepce .



Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)